Nie spodziewaliśmy się cudu wesołych świąt. Dzięki czemu, nie rozczarowaliśmy się.
Polską Wigilię umyślnie przespaliśmy.
Chcieliśmy uniknąć zerkania na zegarek i myśli "o, dzielą się opłatkiem", "o, zaczynają się dobierać do karpia w galarecie", "o, pewnie już makowce i prezenty". Prawie się udało. Prawie, bo kiedy wyszłam rano spod prysznica, spojrzałam na zegarek i pomyślałam, że właśnie są przy makowcu i strucli orzechowej. I że na pewno brakuje im mojego sernika:)
W wigilijny ranek, nie mieliśmy absolutnie niczego co przypominałoby święta. Ani choinki, ani porządku, ani dwunastu dań. Mieliśmy za to upolowane dzień wcześniej w sklepie polskim: mak w puszce, barszcz w kartonie, ogórki kiszone w słoiku, bulion grzybowy w kostce, żur w butelce, kiełbasę, kabanosy, ptasie mleczko i parę innych produktów luksusowych jak np. Grzaniec Galicyjski i Prince Polo.( o tym polskim sklepie napiszę innym razem)
Menu na wieczór było powalające. Krewetki w tempurze, pierogi z kapustą i barszcz. Na słodko, ciasto czekoladowe. No mówiłam, że powalające:) Krewetki miały zastąpić karpia, pierogi i barszcz całą resztę. Poza tym kruche ciastka maślane i pierniczki, czyli radocha z wycinania i pieczenia dla dziewczyn.
Zaczęłam od wbijania goździków w pomarańcze i robienia mandarynkowych lampionów. Potem zabrałam się, już w lekkim amoku, za ciasto czekoladowe, kapustę do pierogów, ciasto na pierniczki i maślane. Marcin z dziewczynami ogarniali dom, co szło ciut lepiej niż zazwyczaj, bo w końcu wisiało nad nami niebezpieczeństwo, że nie będzie gdzie postawić choinki. No a jak nie będzie choinki, to i Aniołek prezentów nie podrzuci. Nie było wyjścia.
O 14.00 wyskoczyliśmy po choinkę, jakieś 300 metrów od domu. Chłopak miał zagrodę z drzewkami i był chyba trochę zdziwiony, że ktoś jeszcze chce kupić choinkę na dzień przed Christmas Day. Poznaliśmy nowy typ handlu. Antynachalny:) Zapytaliśmy go o stojaki. Miał, ale od razu dodał "Słuchajcie, kupiłem je po 20$, ale sprzedaję po 40$. Wiec jeśli go nie chcecie, to oczywiście rozumiem". Nie znam się na psychologii sprzedaży, ale chyba działa, bo kupiliśmy ten stojak z przyjemnością :).Choinki miał niesamowite. Każde drzewko wysokie, symetryczne, gęste. No przepiękne. Dziewczyny biegały po stosach igieł i nie mogły się zdecydować. Miał dwa rodzaje drzewek: cięte 3 tygodnie wcześniej i świeże, sprzed kilku dni. No uroczy był ten człowiek:) Wybraliśmy świeże! Chyba nigdy nie miałam tak ślicznej choinki. Gdyby to zależało ode mnie, nie ubierałabym jej, bo aż szkoda było zasłaniać jej urodę. No sami zobaczcie.
A tu już podczas procesu psucia jej ;)
Bardzo późno usiedliśmy do Wigilii, bo dopiero o 17.00 doszłam do lepienia pierogów. Kiedy się gotowały, smażyłam krewetki i wałkowałam ostatnie pierniki. Nie nie, nie ominął mnie świąteczny obłęd:) W tym temacie, zadbałam o tradycję.
Pola pożarła prawie wszystkie krewetki zanim zdążyliśmy dojść do stołu. Za to nie tknęła barszczu i pierogów. Nie nadążam za nią. Dla odmiany, Zoja najadła się pierogów po korek. I nawet pół szklanki barszczu wypiła. O, zrobiłam im zdjęcia z opłatkiem. Poli nie smakował:)
Na szczęście, ciacho pożarły obie. Z dokładką!
Przez całą Wigilię, kopaliśmy się z Marcinem pod stołem, zdziwieni, że dziewczyny nie pytają o prezenty. Zapomniały. To ciasto i pierniczki było tym, na co czekały najbardziej. Kiedy poszły na górę wypatrywać pierwszej gwiazdki, Anioł podrzucił paczki pod choinkę. Po zejściu, przez parę dobrych minut nawet nie zauważyły kolorowych pakunków. Zdecydowanie, z prezentami wygrały kruche maślane i pierniczki.
Mamy dziwne dzieci:)
Dzisiaj, po prawie świątecznym śniadaniu, poszliśmy na spacer po okolicy. Aż wstyd się przyznać, ale pierwszy. I okazało się, że mieszamy w przepięknym miejscu. A 50 metrów od naszego domu jest malowniczy park, gdzie mieszkają szare wiewiórki. Mamy plan! Będziemy je oswajać orzechami. Dlaczego mają być gorsze od tych w Łazienkach Królewskich?
Mój Aniołek prezentowy, trochę się rozchorował na Święta i paczki nie dotarły. Ale obiecuję, że niedługo będę wstawiała trochę przyzwoitsze zdjęcia niż te dzisiejsze.
Bardzo dziękujemy za świąteczne maile, telefony, kartki i wzruszające życzenia!