poniedziałek, 20 grudnia 2010

21-22 listopada 2010

Dzisiaj retro.
Nie o mieście na S, ale muszę.

Cztery tygodnie temu, przeżyliśmy dzień i noc totalnego obłędu.
Ostatnie kilkanaście godzin przed wyjazdem, na ogarnięcie ostatniego pakowania, zbierania się, załatwiania rzeczy które zostały na koniec. Dla nas, niezapomniane kilkanaście godzin. Dzięki Wam. Była to jedna z najważniejszych nocy w naszym życiu. I nie ze względu na to, że ostatnia przed wielką przygodą, ale dlatego że tak spontanicznie i licznie przyszliście do nas, żeby pobyć razem jeszcze parę godzin. Pobyć z nami w tym mega bajzlu, syfie, ciasnocie i panice:) Właśnie policzyłam, że przewinęło się tego wieczoru i nocy 18 osób! Nie zliczę już Waszych wszystkich zasług, ale to na pewno dzięki Wam coś tego dnia jedliśmy, Marcin miał pierwszy raz w życiu skarpetki dobrane parami, mieliśmy ekonomicznie popakowane walizki, bieliznę strategicznie upchniętą w kalosze, kartony poowijane w folię jak jeszcze nikt nigdy na Okęciu nie widział, bagaże zważone z niemalże szwajcarską precyzją, upoważnienia fachowo napisane, alkohole z barku nareszcie prawie wszystkie wypite...mogłabym tak wymieniać do rana. My sami byliśmy lekko nieprzytomni z tego pośpiechu i słabe z nas było towarzystwo do imprezy, ale mamy nadzieję, że nam wybaczyliście. Ja mam wręcz jakieś luki w pamięci i problemy z przypomnieniem szczegółów. Ale i tak było wesoło, prawda?:) Mimo tych litrów łez wylanych przy ostatnich uściskach. Dziękujemy Wam za pomoc, przyjaźń i tyle wzruszenia. Za to, że wytrwaliście z nami do samego rana. No i za pomachanie nam o 6.00 rano na Okęciu;) Z trudem to piszę, bo ryczę tak, że liter na klawiaturze nie widzę.
Jesteście niesamowici !
Nawet jeśli nam tu nie będzie za dobrze, to dla samego tego wieczoru i nocy, warto było wyjeżdżać.

... tęsknimy.

4 komentarze:

  1. Macie wspaniałych przyjaciół. Myślę, że to jest akurat Wasza zasługa...

    Nie wiedziałam, że tak to wyglądało.

    OdpowiedzUsuń
  2. My też tęsknimy. Czesio i Tosia chyba wyczuły,że was nie ma.
    Czasem się zapędze i chce zapukać w drodze bazarek z pytaniem czy czegoś nie potrzebujecie...

    OdpowiedzUsuń
  3. i też się poryczałam.... z tęsknoty ale też z żalu, ze nasz tam tego wieczora nie było.... :(
    ściskamy mocno.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. My też nie wiedzieliśmy, że tak to będzie wyglądało:)

    Piotrek, ciągle wspominam nasze zeszłoroczne przygotowania do świąt. A dwa dni temu przypomniałam sobie jak odmrażaliśmy nissana wodą z czajnika. I kiedy po godzinie udało nam skuć lód, to znowu go zatrzasnęliśmy. Nawet Caterina Z.-J nie wchodziła przez bagażnik tak zgrabnie jak ja, nie? :))))))))) Rety, płakałam ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń