piątek, 3 grudnia 2010

miasto i miasto, czyli o szukaniu nowego miejsca do życia

Mieszkamy teraz w prawdziwym mieście. Takim prawdziwie żywym. To życie widać tu na każdym rogu. Normalni ludzie, normalne chodniki, normalne sklepy, normalne knajpy. Widać tu świrów, studentów, żebraków z kartonami na skrzyżowaniach, matki z dziećmi, starych, młodych. Ktoś czeka na autobus, ktoś spaceruje z psem, ktoś żuje kanapkę ze Starbucksa. Są tu piękne wysokie drzewa, stare domy, nowsze kamienice, urzędy, skwerki, kręte uliczki, ładniejsze i brzydsze zakątki. Wiemy na 100%, że właśnie tutaj chcielibyśmy mieszkać. Wiemy też na 100%, że tutaj mieszkać nie będziemy.
Musieliśmy wybrać miejsce gdzie dobrze żyje się z dziećmi.
Bellevue można by potraktować jako jedną z dzielnic Seattle, chociaż jest to oddzielne miasto. Jest nowocześnie, bezpiecznie, wygodnie. I zero klimatu:( Ale to właśnie tutaj jest najwięcej dobrych szkół i przedszkoli. I z tego co nam mówią tubylcy, to jedyna okolica, gdzie bez obawy można posłać dzieci do publicznych placówek. Jest też duży wybór szkół prywatnych, o różnych profilach i różnych pedagogikach. Mieszka tu wielu obcokrajowców i tutejsze przedszkola są nastawione na bezbolesną adaptację dzieci nie mówiących po angielsku.
Ale...no sam plastik:(  Sterylne budynki, drogie fury, różowe blond barbie z toną silikonu, wypicowani panowie w białych spodniach.
Od trzech dni, szukamy lokum już tylko tutaj. Znamy chyba wszystkie apartamentowce, osiedla i domy w okolicy. I codziennie to samo. Wyjeżdżamy stąd z przekonaniem, że to jest nasze miejsce, że tu będziemy żyć, że znaleźliśmy mieszkanie. I myślimy pozytywnie znając wszystkie plusy Bellevue. Jesteśmy spokojni i pogodzeni z faktem przez całą drogę powrotną. Wjeżdżamy do "naszego" Capitol Hill i po przejechaniu paru ulic, powdychaniu przez pięć minut tutejszej atmosfery, Marcin wyciąga komórkę i nerwowo zaczyna znowu przeglądać oferty mieszkań w Seattle:) Wracamy do domu i szukamy innych domów. Znajdujemy 5 kolejnych w różnych częsciach miasta, po czym szybko dochodzimy do tradycyjnego wniosku, że jednak tylko Bellevue. Rano wracamy do tego sztucznego miasteczka, oglądamy po raz czwarty ten sam apartament, cieszymy się że to jednak "to", a w drodze powrotnej Marcin znowu odpala portale z ofertami wynajmu....
Postanowiliśmy że jutro podejmiemy ostateczną decyzję. Jutro, czyli w sobotę.
Trzymajcie kciuki:)

12 komentarzy:

  1. Trzymam:)
    PS Porownujesz z Kabatami?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha:) miałam to samo napisać.
    czyli mieszkałaś na kabatach a teraz nie chcesz?
    chwilowo mieszkasz na Pradze, i ci się podoba, ale dla dzieci niedobrze?
    :)
    czyli nie tylko w wawie ludzie takie dylematy mają.
    ale wiesz- ja zadziałałam pod prąd i jest super!
    choć na ogół zdziwko budzi moja urzekająca historia;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. to dziś decyzja :-)

    a dowozić dziewczyn nie da rady???

    W każdym razie trzymam kciuki za właściwą dla Was decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha. Momik wiedziałam, że Twoj komentarz będzie najdłuższy:)))
    Bellevue to nie Kabaty, a Capitol Hill i Praga to kompletnie inne bajki.
    Nie da się tego porównać w ani jednym milimetrze. Zobaczycie jak mnie odiwedzicie:)

    Dzisiaj jedziemy jeszcze pooglądać Kirkland.Tuż za Bellevue, nad samym jeziorem. Zielono i urokliwie. Trafiłam tam wczoraj z dziewczynami i chciałam zostać. Mamy tam parę apartamentów do obejrzenia.Może...
    Chociaz ja od paru dni wiem, które mieszkanie będzie nasze:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochani, trzymamy kciuki za najlepsza decyzje i intuicje, która zawsze jest najlepszym doradca. Czasem wydaje się ze będzie kiepsko a okazuje się ze jest super. Pamietasz co mowilas o Waszym aktualnym mieszkaniem przed wyjazdem? ;-) będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  6. Monika, bo dostalismy inne niz to które było w planach. Tamto było dokladnie takie jak mówilismy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. trzymam kciuki w takim razie :)
    Potrafie sobie wyobrazic ten dylemat..

    OdpowiedzUsuń
  8. pewnie jesteście w trakcie szukania i podejmowania decyzji - ciekawe ciekawe co wybierzecie :-) 13 godzina tam u Was.

    OdpowiedzUsuń
  9. e tam najdłuższy;-)
    fajnie brzmi to nad jeziorem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na decyzję, opisy, zdjęcia. Najlepsze rozwiązania dla Was i Dziewczynek. Słuchaj, czy Ty w tym Seattle nie widziałaś przypadkiem któregoś... chirurga? http://gmovietrends.com/wp-content/uploads/2010/11/greys-anatomy.jpg
    Jak napiszesz, ze to tylko film, a nie samo życie, to... to... Ech.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasiu, ja tu jeszcze nikogo nie widziałam.
    Ale znając moje szczęście, to jak tylko kupię aparat, to zaraz w Whole Foodsie wpadnę na któregoś z nich i prześlę Ci foty. Tylko powiedz kogo lubisz najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale czy wypada, czy to warto, czy... tysiące pytań, hahahahaha :) Whole Foods, my love....................
    PS. Byłabyś ze mnie dumna, gdybym Ci mogła o wszystkim opowiedzieć :-X
    Całuch!

    OdpowiedzUsuń