wtorek, 28 grudnia 2010

W poszukiwaniu "naszych" miejsc

Próbujemy oswoić to miasto.
Zaczęliśmy od lodziarni, w której mieliby prawdziwe sorbety.
Znaleźliśmy.
To były chyba najlepsze sorbety truskawkowe, cytrynowe i malinowe jakie do tej pory jedliśmy.
A myśleliśmy, że w tym względzie, nic nie pobije Malinovej.


Niestety nie można mieć wszystkiego na raz, bo kawa była prawdziwie paskudna.
Chociaż, chyba żadna kawa nie pobije swoją paskudnością kawy ze Starbucksa:)
Najsłynniejszego produktu tego miasta, zaraz po Kurcie Cobainie.

23 komentarze:

  1. Kawa ze Strurbucks jedna z moich ulubionych:-)Red Eye zwyczaj pijam,stawia na nog i dobrze smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbowałam już trzech różnych, w różnych miejscach i wszystkie lądowały w koszu pod drzwiami Starbucksa:) Kwestia gustu i przyzwyczajenia, bo po tę kawę codziennie kolejki widzę. Dla mnie ona jest przede wszystkim przepalona. A po drugie ma posmak...no własnie nie wiem...Cif? :))) Milka, miałabys tu raj, bo starbucks doslownie co 100 metrów. Widziałam tez raz trzy S w jednym budynku. U Was też takie zagęszczenie, czy macie jakiś lokalny nowojorski kofiszop?
    Najlepsza latte jaką tu piłam była z małej niszowej kawiarni z dziwną, mroczną obsługą. Generalnie łatwo tu o dobrą kawę. Ale do Starbucksa pójdę już tylko po upatrzony kubek;)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas to samo zageszczenie:-) Na Manhattanie Sturbucks przy Sturbuscks:-)Ja mam 2 Sturbucks kolo siebie , jeden jakies 200 metrow od domu a drugi moze niecaly kilometr:-) Jak bylam w ciazy z Maya to pilam Frappucino-teraz wstretne dla mnie w smaku i obrzydliwie slodkie ale moje dziewczynki lubia-bezkofeinowe oczywiscie:-)
    ja zawsze pije swoja red eye w Strurbucks czyli kawa z espresso shot:-) I zwykla kawa tez jest ok.Latte w Sturbucks dobre dla mnei ale z dodatkowym espresso shot.Ja generalnie mocna kawe pije.
    U nas jest jeszcze Dunkin Donuts ale ja ich kawy nie lubie za bardzo.
    I ta kawa niezla jest,organic:-)http://thinkcoffeenyc.com/
    Najgorsza kawe w Kanadzie pilam fuj-slaba i nie smakowala jak kawa wcale a tez z takiej znanej cafe.

    OdpowiedzUsuń
  4. o, jeszcze piłam bardzo dobrą kawę z Panera Bread. Tez popularne tutaj.
    Marcin mowi,że w Tully's też dobra. Ale jak mam ochotę na dobrą kawę, to raczej szukam mniejszych lokali, a nie sieciówek. Jedną z lepszych Marcin mi przyniósł z jakiegoś małego CyberCafe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też lubię Starbucks, ale londyński. Niby to samo, a jednak nie:)

    PS Najlepsze sorbety mają w Arcachon;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Delie, jednak nie:)
    i wiedziałam, że napiszesz o Arcachon:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Londyńskie gorsze od amerykańskich?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. PS Słyszałam te amerykańskie jednak są najgorsze, bo w Europie robią jednak kawę trochę pod gust Europejczyków:) Ale nie mam porównania. Na razie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. jednak nie, w sensie, ze jednak to nie to samo, mimo że niby:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Próbowałam kawy w Starbucks 2 razy na lotnisku w Dublinie (aa i jeszcze dawno temu w Edynburgu, tam pierwszy raz i nie na lotnisku), mocno się zdziwiłam i myślałam, że to jakiś przypadek, pomyłka, drugi raz (z desperacji i braku innych kawiarni otwartych tak rano na lotnisku) utwierdziłam w przekonaniu. Cóż, to nie jest kawa dla mnie (mojemu Miłemu też nie smakuje), no i właśnie, ten posmak, ja tam czuję jakiś syrop (waniliowy ?) i coś jeszcze nieodgadnionego. Dla mnie to taki jakiś dziwny napój kawowy, kawy jakiej pragnę w nim nie czuję (a właśnie ten specyficzny smak dobrej kawy przebijający spod pianki i odrobiny mleka to jest to co lubię). Czuję dodatki smakowe (mam wrażenie, że są dodawane do każdej kawy, bez wiedzy zamawiającego) i wiadro mleka, raczej nie będę testować więcej;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrycja, mi Marcin od początku mówił, żebym nie próbowała kawy tam:)
    Wanilia mówisz...Hmm, to zawsze lepiej niż Cif :) Ja tam wyczuwam coś jakby chemiczną miętę. mlask

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja już nie pamiętam co wyczuwam tam jeszcze, ale nic smacznego. Wanilia, mięta, nieokreślone coś, cokolwiek to jest jest jakieś takie syntetyczne. Marcin Ci dobrze mówił:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie tam piją tacy jak ja, co się nie znają;) Bo inaczej powinni już dawno splajtować:)
    PS A teraz się zastanawiam, co myślałyście sobie u mnie jak podałam Wam kawę:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Delie,
    To się nie zastanawiaj, bo kawa u Ciebie była pyszna. Dodam, że i raclette i naleśniki na śniadanie też, wciąż miło wspominam:-)
    No i te Twoje brownie Nana...:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Delie, nie pamiętam kawy z tego wieczoru. Pamiętam za to inną. Tę bez kawy hahahaha:)))))

    OdpowiedzUsuń
  16. A nie z tamtego wieczoru?:) Jak to bez kawy?!

    Jak bym wiedziała, że Ty smakosz, to bym się postarała:) Trzeba było mówić:) Mam ekspres i umiem go obsłużyć:))))

    Dobrze, że Patrycja pamiętała:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Bo Nana przyszła jak już było po kawie chyba, a były sery i wino i raclette zaczęło się robić. A potem to już było wino grane, bez kawy. Z tego co pamiętam:))

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja jakoś niewiele pamiętam. Od pewnej chwili:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Patrycja, uuuu, to źle pamiętasz:)
    Po raclette było brownie, a do niego ciepłe napoje. Ja piłam kawę, a Ty herbatę. I obie mówiłyśmy, że lubimy kubki z białym wnętrzem:)))

    Delie, nie pamiętasz kawy bez kawy?:D
    To było jakiegoś innego dnia.
    Zrobi.laś mi kawę, wlałaś mleka, postawiłaś, usiadłaś i zanim zdążyłam spróbować, stwierdziłaś "hmm, nie pamiętam czy włożyłam nabój...". Byłaś nie włożyłaś :D Pyszna była!:))))

    OdpowiedzUsuń
  20. Rety, rzeczywiście:))) To Cię ugościłam:)))
    I jeszcze się chwalę, że umiem obsłużyć ekspres;)

    Kubki z białym wnętrzem. Ale Ty masz pamięć! Ja pamiętam tylko to co było danego dnia, a potem jest coraz gorzej;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Pamięć to moje specialite de la maison.
    jedno z niewielu już niestety:)
    zgąbczały mózg będzie niedługo na pierwszym miejscu:)
    jeśli już nie jest. skoro mnie to bawi:)

    OdpowiedzUsuń
  22. O matko, rzeczywiście. Noo masz niezłą pamięć Nana;-) Ale my z Delie wypiłyśmy już sporo wina zanim przyszłaś, może to jest jakieś usprawiedliwienie:D

    OdpowiedzUsuń
  23. tym bardziej, że ja jak zawsze samochodem:)

    OdpowiedzUsuń