poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Sobota nad Oceanem, czyli Carkeek Park


Czy ja już pisałam, że mieszkamy w pięknym miejscu? ;)
Pewnie jeszcze długo nie przestanie mnie zadziwiać to połączenie miasta i przyrody przez duże "P".
W wielkanocną sobotę miał być spacer, ale tuż przed wyjściem zmieniamy plany i  w kilkanaście minut później lądujemy na plaży. 
Z dość ruchliwej ulicy, tuż przy przedszkolu dziewczyn, zjeżdżamy w stronę zatoki Puget Sound. I nagle, w minutę, znajdujemy się w dżungli! Gęsty las, olbrzymie drzewa, fluorescencyjna zieleń mchu na pniach i serpentyna w dół. Yuhhhu!!! Leśny parking, kilkadziesiąt metrów spacerem i jesteśmy na olbrzymiej polanie. To pierwszy naprawdę ciepły dzień. 19 stopni i mocne słońce. Zabawne są te miniaturowe grille rozstawione przy każdym kocu:) Wrócimy tu później, bo dziewczyny już piszczą na widok placu zabaw. Przechodzimy mostkiem nad torami i bierzemy głęboki oddech. Pachnie morzem...
To była bardzo fajna sobota:)

















17 komentarzy:

  1. oby ten zachwyt trwał jak najdłużej , u mnie pojawił się taki moment że musiałam szukać miejsc do zachwycania się żeby nie zwariować z tęsknoty :)) Piękne dziewczyny i krajobrazy

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję Monisiu za słowa otuchy :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale klimatyczne zdjecia-piekne widoki a corki jakie sliczne:-)

    Jago ja juz tyle lat i ciagle nowe miejsca do zachwycania odkrywam;-) W pazdzierniku pojechalismy zbierac jablka i troche zboczylismy z drogi bo zaczely sie fajne widoki i wyladowalismy niecale 4 godziny od nas w pieknym miejscu na jeziorem,dookola zielen ,drzewa i zastanawialismy sie czemu nam 9 lat zajelo zeby tam trafic:-)
    A jak dam sie mezowi przekonac to w sierpniu ruszymy w nasza najwieksza wyprawe autem-Floryda to nic w prownaniu z tym ile godzin jazdy nam maz chce zafundowac w sierpniu;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. milka, obstawiam, ze nam się długo takie miejsca nie skończą:)
    same najbliższe okolice Seattle, to tyle pieknych zakątków i atrakcji, że zaczynam się obawiać, czy zdążymy gdzieś dalej pozwiedzać:))))
    w lecie najprawdopodobniej jedziemy samochodem do Kalifornii.
    jeszcze wiele fajnych wypraw przed nami...

    OdpowiedzUsuń
  5. ha ha no wlasnie maz chce nas autem do Kalifornii zabrac!!!Tylko ja uwazam ze za malo ma to na urlopu;-( 2 tygodnie tylko niestety jak co roku...I koniecznie autem bo po drodze tyle fajnych miejsc- ja latac nie lubie wiec dla mnie ok tylko te 2 tygodnie..
    A on juz trase planuje i co po drodze zobaczymy:-)
    Meza przyjaciel byl 2 lata temu i tez mial 2 tygodnie urlopu ale jechal tylko z dziewczyna:-)
    Nasze dziewczyny rewelacyjne do podrozowania tylko boje sie ze czasu nie starczy wszystkiego zobaczyc...Namawiam meza zeby pogadal z szefem i moze by udalo sie ten 3 tydzien wywalczyc:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. od Was do Kalifornii? :))) Szalony!
    My mamy rzut kamieniem, więc to żaden wyczyn.
    Ale z NY? Wow! :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Szalony:-) Ale jego przyjaciel tez z NY jechal wiec mamy mamy juz dobre rady jak jechac,gdzie zarzymywac sie i co zobaczyc:-)
    ja mu mowilam ze mozemy leciec do LA i tam auto wziasc i pojezdzic:-)
    W zeszle wakacje pierwszy raz autem na Floryde jechalismy i tez wszyscy nam mowili ze szalenstwo a to tylko 24 godziny i super wspominam jazde:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. ile czasu przewiduje na jazdę do Kalifornii?

    OdpowiedzUsuń
  9. PraWie 3000mil,kolo 3dni jazdy;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że prześliczne klimaty u Was...ale deszczowo prawda?
    Kalifornia jest piękna, dwa lata temu zjechalismy samochodem całe wybrzeże...polecam, a do Seattle może za rok...mimo wszysko:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Eva, nie tak deszczowo jak wszyscy spoza Seattle sobie wyobrażają ;)
    Mieszkańcy Seattle śmieją się, że sami rozpuścili taką famę, żeby odstraszyć potencjalnych chętnych na osiedlenie się tutaj;) Dla porównania, średnia rocznych opadów dla Seattle, to 942mm, a dla NY 1050mm.
    Jesteśmy tu 5 miesięcy i nie odczuwamy, żeby deszcz przeszkadzał nam bardziej niż w Warszawie. Jedyna niedogodność związana z tym deszczem, to jego spontaniczność:))) Słońce i nagłe łup-ulewa! za parę minut znowu bezchmurne niebo, a za kolejnych 15 minut mżawka. Taka przeplatanka. Na którą tutejsi mieszkańcy zdaja się kompletnie nie zwracać uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale piękne miejsce!!!!!!! Rewelacyjny klimat!

    OdpowiedzUsuń
  13. Te tory przy plaży - kosmiczne:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyroda przez duże P, plaża za zakrętem, wiosna w pełni i święta tylo dla siebie i dla Dziewczyn. Zazdraszczam ogromnie! Podobają mi się te zdjęcia bardzo. I góry wyrastające z wody. Bajka!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nana, cuuuudnie!! jak objechaliśmy w zeszłym roku trochę oregonu i washington to co rusz trafialiśmy w tego typu przeróżne, piękne miejsca:) raz jechaliśmy wąską ścieżką w jakimś lesie i tylko dzięki GPS-owi który pokazywał, że za jakiś czas będzie woda trafiliśmy na zupełnie bezludną i dziką plażę. Podróż do Kalifornii to też jeszcze jedno z naszych marzeń..byliśmy raz ale na bardzo krótko i właściwie to tylko przejazdem. A z tym deszczem to dokładnie tak jak piszesz, tutaj w Oregonie podobnie nie da sie przewidzieć kiedy zacznie lać:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Delie, mam wiecej tych torów, bo hipnotyzujace były:) a jak jechay pociagi z dwoch stron, to był pełen odlot:)

    Ewa, tu jest serio okropnie fajnie:))

    Agnieszka, polećcie nam jakies fajne miejsca!:)

    OdpowiedzUsuń