Niedziela idealna!
Przefajni ludzie, rozmowy przy winie, dużo śmiechu, oglądanie zdjęć, wspominanie Warszawy.
Moglibyśmy wcale nie kończyć tego spotkania:)
Wieczorem, kiedy byliśmy już sami, Marcin stwierdził : to był chyba nasz najfajniejszy dzień tutaj.
I ja się z nim zgadzam!
Ania, Jordan, dziękujemy za to popołudnie!
Ulek, dziękujemy za Anię i Jordana :))))
Mamo, czy ten pan od tańca na podłodze jeszcze do nas przyjedzie?
:)
jak miło czytać tak pozytywny wpis ;) mówiłam Ci, że wreszcie zacznie być fajnie :) Buzi
OdpowiedzUsuńHa! Jordanowi jeszcze nad glowa ptaszki cwierkaja! My tez jak nakreceni gadalismy w samochodzie juz w drodze do Portland...:) Dzieki raz jeszcze za goscine! I za te baterie w ryzu (to byl taki cichy spisek z tym pokrowcem do aparatu). I niekonczace sie opowiesci. Szykujcie sie na powtorke!
OdpowiedzUsuńCmok!
Gęba mi się sama śmieje po przeczytaniu tego wpisu,nareszcie coś radosnego,długo czekałam i tak trzymajcie całuje bardzo mocno!!!
OdpowiedzUsuńno ja się nie dziwię! taki pan to powinien częściej turlać się po Waszym parkiecie:)
OdpowiedzUsuńtralalalalalala, widzisz sis, jednak mamy szczęście do ludzi!:):):):):)
OdpowiedzUsuńOvsiku, całusy dla Was!